Witajcie moi drodzy!
Krok po kroczku, krok za kroczkiem,coraz bliżej święta!
Czas zakupów, choinek i dużego zamieszania, sprzątania, gotowania i pieczenia. Czas prezentów, Mikołaja i kolorowego papieru. Ale czy przy tym całym zamieszaniu nie zapominamy o tym, o co tak naprawdę w nich chodzi? Czy nie zapominamy z jakiej okazji się spotykamy z rodziną, obdarowujemy, łamiemy opłatkiem?
{z tej okazji znalazłam dla was kilka pięknych ilustracji}
Jakiś czas temu poznałam chłopaka. Pierwsze jego zdanie do mnie było: "Jestem ateistą! I jestem z tego dumny!". Odpowiedziałam, że ja jestem dumną katoliczką. Zadałam mu pytanie, które intrygowało mnie już od bardzo dawna (nie chcę być źle zrozumiana, szanuję taką decyzję:)): "Czy obchodzisz Święta Bożego Narodzenia?". Chłopak bardzo się zdziwił i od razu odpowiedział: "Ależ oczywiście!? A jakże bym mógł nie obchodzić? to najbardziej rodzinne święto!", na co ja powtórzyłam pytanie: "Czy obchodzisz Święta Bożego Narodzenia? Urodziny Jezusa? Urodziny naszego Pana i Boga?". Chłopaka zamurowało i gorączkowo zaczął się tłumaczyć, że to nie tak, że to okazja do spotkania z rodziną itd. Dla mnie osobiście takie gadanie, to jak powiedzenie: Jestem wegetarianinem, ale jem wołowinę.
A teraz do rzeczy :)
Poznałam Kasię z bloga Długa droga do domu parę miesięcy temu. Kasia przepięknie pisze, często na tematy bardzo trudne. Była przy mnie w momencie moich najcięższych chwil, wspierała mnie dobrym słowem, możliwością wygadania się. Zawsze mogłam do niej napisać, a nawet zadzwonić, a ona zawsze znalazła dla mnie czas. Ma w sobie niesamowicie dużo pozytywnej energii i radości, którą się po prostu wyczuwa. Jeszcze nie udało nam się spotkać, ale wiem, że wcześniej czy później na 100% się poznamy osobiście :) skończy się pewnie na nieprzespanej nocy, bo nie będziemy mogły się nagadać haha :) Bardzo chciałam, żeby napisała dla mnie parę słów, więc jestem szczęśliwa, że się zgodziła :) Poprosiłam ją, aby napisała czym święta są dla niej :)
Oto jej odpowiedź:
W Święta raczej nikt nie chce być sam. Wspólne smaczne jedzenie, w rogu choinka, gdzieś w tle kolędy to coś, na co niektórzy czekają cały rok. Są też domy, gdzie jedność przy stole to farsa, rodziny podzielone bliznami przemocy, a każdy marzy o tym, żeby się już tylko skończyło – dzieci żeby poszły wreszcie do szkoły, a mąż do pracy. Każdy sądzi po sobie, po tym, jak został wychowany, czym są Święta Bożego Narodzenia. Opłaca się jednak postarać, by było tak pięknie, jak sobie zamarzymy. Szczerze, nie w obłudzie.
Najwspanialszy Adwent przeżyłam, kiedy mieszkałam w Niemczech (kiedyś słyszałam taką wyliczankę, co się Niemcom udało w historii ludzkości – był tam miś Haribo, powinien też być Adwent). Feeria światełek, jarmarków w każdym kącie miasta, na których można zjeść piernika o obiadowej liczbie kalorii. Odliczają niedziele – 1. Adwent, 2. Adwent… Kościół mówi, że to czas radosnego oczekiwania – tak jak kobieta w ciąży przeżywa to, że zaraz urodzi dziecko. Ekscytacja, trochę niepewności, ciekawość. Przygotowuje się na ten dzień, zbiera fanty - to jest właśnie Adwent. Czytania w Kościele przygotowują na moment narodzin Chrystusa, co twardsi maszerują co rano z lampionami na mszę roratnią (ja do nich niestety nie należę). W Adwencie można zrobić coś miłego dla innych – podzielić się czymś, wymyślić sobie jakieś postanowienie i je zrealizować, wyprać się w konfesjonale.
Im bliżej Świąt, tym więcej lampek i świeczek rozświetla ciemność mojej zimy, choinka roztacza swój zapach w moim domu dopiero w Wigilię. Co roku staram się ubierać ją trochę inaczej, by dać upust swoim potrzebom wyżycia się artystycznego. Nie uskuteczniam żadnych ogromniastych porządków (plastikowe okna myje się w pół godziny dwie sztuki), z wyprzedzeniem staram się je zaplanować i rozłożyć w czasie tak, by Wigilia nie była jak zjazd na zjeżdżalni (czyli żebym zdążyła pomalować paznokcie i się wystroić). Nie jem niczego, co pływało w wodzie, nie znoszę bakalii ani suszonych owoców, Wigilia jest zatem dniem mojego największego głodu (bije na głowę Wielki Piątek) – bo ile można zjeść barszczu i kapusty z grzybami (już nawet w moim wieku niezbyt wiele)? Im bliżej wieczora tym większe podekscytowanie – 10 lat temu poszłam na swoją pierwszą pasterkę w życiu. Wiem, że pasterki różnie wyglądają w różnych kościołach, u mnie oprawa zawsze jest iście świąteczna i podniosła. Ciemność, gdy wchodzi się do świątyni rozświetlają tylko lampki dwóch wielkich choinek przy ołtarzu oraz te przy żłóbku. Kolędy śpiewa chór przy akompaniamencie orkiestry. Stoję jakby wmurowana, patrząc na ołtarz i odkrywam na nowo fakt, że narodził się Bóg. Urodziny Chrystusa. To jest te 1,5 godziny, na które czekam przez cztery tygodnie Adwentu. Od teraz śpiewa się kolędy i przez osiem dni świętuje się urodziny Największego Gazdy. Wracam z kościoła do domu razem z innymi ludźmi i czuję się utulona. Resztę świątecznego czasu spędzam na spotkaniach rodzinnych i czasem z przyjaciółmi.
Często jest, że ktoś się z kimś pokłóci, ktoś się spieszy, a drugi się grzebie. Niewyschnięty lakier do paznokci brudzi futrynę i płaszcz, a padający deszcz rozmazuje makijaż rzęs. Na pasterce to nie ma znaczenia. Idę zobaczyć Dzidzię i ukochać ich tam wszystkich w tym żłobie. Posłuchać o Maryi, Józefie, Aniołach i Mędrcach. Wyśpiewać radość, że 2000 lat temu urodził się mój Bóg.
Czego życzyć z okazji Bożego Narodzenia? Bożego Narodzenia!
Jak widzicie, Kasia przepięknie pisze :) mam nadzieję, że dla was te Święta są tak samo piękne jak dla niej :) Kasiu - jeszcze raz Ci dziękuję i życzę Ci wszystkiego dobrego i oczywiście Bożego Narodzenia!!!
via pinterest
A czym dla was są te Święta? Tylko prezentami, choinką, dobrym jedzeniem i spotkaniem z rodziną, czy mają jakiś większy sens?
A wam blogerzy, życzę miłego dnia, bo na świąteczne życzenia jest jeszcze czas :)
Jakie to piekne ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://fabrykapomponika.blogspot.com/
Prawda? Zdolna ta Kasieńka jest i pisze przecudownie!!
UsuńHejka! Po pierwsze.. Wesołych Świąt życzę, pełnych niesamowitych zapachów, pyyyysznego jedzenia a przede wszystkim niezapomnianych spotkań w gronie Tych, którzy wnoszą wiele dobra w nasze życie...
OdpowiedzUsuńa po drugie... jestem Dumną Ateistką ;] i tak obchodzę święta.... a dlaczego.... dlatego że dla mnie najważniejsi na świecie są Ludzie (tak, tak przez duże "L"), Ludzie którzy są mi bliscy z różnego powodu, nie tylko z tego że są moją rodziną w biologicznym sensie :) (hmm.. tacy to nawet są w zatrważającej mniejszości) no i właśnie dla Nich święta są ważne, a ja lubię być przy nich w ważnych dla Nich chwilach. I w sumie mogę powiedzieć że to dla mnie także święto... Dzień mojej Rodziny, okazja do wymienienia przytulasów i powiedzenia im że są dla mnie ważni :]]]]
Pozdrawiam ciepło
Ań
Dzięki za podzielenie się ze mną swoimi odczuciami :)
UsuńBardzo fajnie, że razem spędzacie święta i jest radośnie, ale dla mnie Święta to przede wszystkim urodziny mojego Jezuska :) bo spotkania rodzinne mam przez cały rok, a TO spotkanie jest właśnie przez niego, przez to że przyszedł na świat, przyszedł czynić dobro, a my radujemy się z nim ;) Jest to czas pójścia do kościoła, zaśpiewania kolęd (a jak nie śpiewam wogóle hahaha) i czas podzielenia się opłatkiem :)
ściskam cieplo :) i życzę wszystkiego dobrego :)
Ach! Wzruszyłam się!
OdpowiedzUsuńJa też co roku dumnie maszeruję na pasterkę, bo również jestem osobą wierzącą i praktykującą. Święta to dla mnie ważny czas. Niezwykły, aż czuję tę magię! To właśnie przeżywanie czasu narodzin Jezusa. Nie choinka, nie prezenty ani pierniczki i inne pyszności. To się tego dnia nie liczy. Adwent jest czasem oczekiwania - uwielbiam ten czas. Już od listopada, zaraz po Wszystkich świętych zaczynam powoli myśleć o świętach. W tym roku niestety ten czas mi umknął, bo za bardzo pochłonęła mnie SZP, ale mam jeszcze chwile by zwolnić i nacieszyć się, przystopować w tym pędzie, wyciszyć i przeżyć w głębi serca, tak prawdziwie ten piękny czas.
Jagódko, tak naprawdę nie istotne jest ile czasu poświęci się na przemyślenia, ważne by to zrobić :)
UsuńA te wszystkie kolorowe ozdóbki, żarcie itd, ta cała otoczka, to jest piękne, ale dla mnie to również jest gdzieś na drugim planie :) fanie, że nasze, katolickie, tradycje są tak piękne :)
W tym roku będzie wyjątkowo trudno, bo mimo, że pierwsze święta jako mężatka - to spędzamy wigilię z rodzicami mojego K. ( bo z moimi na co dzień mieszkamy). Ale smutno mi, bo w moim rodzinnym domu nie tylko zabraknie mnie, ale i naszej babci, która w tym roku w marcu odeszła...
UsuńZły mi stają w oczach, na myśl, że moi rodzice sami w trójkę z moim bratem siądą do wigilijnego stołu...
Jestem ateistką i święta nigdy nie były dla mnie szczególnie magiczne. Kiedyś wierzyłam, właściwie jakie miałam wyjście - zostałam ochrzczona, poszłam ze wszystkimi innymi dzieciakami do komunii, uwielbiałam śpiewać więc i w scholi spędziłam kilka lat. No ale wreszcie odnalazłam siebie. Czy obchodzę święta? Nie obchodzę ich duchowo. Mieszkam ponad 400 kilometrów od domu i to jedna z dwóch okazji w roku, by spotkać się z mamą i siostrą jednocześnie. I to tylko dlatego, że wtedy wszystkie mamy wolne - od uczelni, od pracy. A że kiedyś w rodzinie było bardziej katolicko, jeśli można to tak nazwać, to tradycja została - nie ma się co oszukiwać, trudno z nią zerwać. Ale kiedyś, kiedy założę swoją rodzinę i będę miała dzieci, mam nadzieję, że będziemy wykorzystywać ten wolny tydzień czy dwa po to, by gdzieś razem wyjechać. I nie musimy dzielić się opłatkiem ;-) Dla mnie słowa "wesołych świąt" na kartkach świątecznych nie mają dużego znaczenia ale piszę je na tych kartkach, które sama tworzę dla bliskich, bo wiem, że dla nich to ważne. Analogicznie: sama nie będę brała ślubu kościelnego - to nie oznacza, że nie pojawię się w kościele na ślubie przyjaciół. Nie muszę brać udziału w modlitwie, po prostu będę tam dla nich.
OdpowiedzUsuńA choinkę ubieram, bo jest ładna i gdzieś trzeba położyć prezenty ;D I uwierzcie, że naprawdę ciężko jest ateistom, kiedy cała tradycja - często bardzo piękna, nie ma co ukrywać! - wiąże się wyłącznie z wiarą. Nie jestem wybiórcza - swojej niewiary jestem pewna, ale przecież nie będę siedzieć sama wtedy, gdy bliscy spotykają się przy jednym stole i jedzą te wszystkie pierogi i karpie.
Kochana Lidko, w sumie to bardzo smutne, że widzisz się z siostrą i mamą tak rzadko... Może pora coś z tym zrobić? wiem, ze taka odległość to utrudnia, ale jak się chce to można wszystko :) życzę wam, aby udało wam się spędzać więcej czasu razem :)
UsuńDzięki za podzielenie się ze mną swoimi odczuciami :)
Wszystkiego dobrego :)
Pięknie Kasia opisała jej Święta. Mam wielu znajomych którzy nie wierzą lub są innej wiary, ja sama nie zawsz obchodzę Święta. W tym roku Boże Narodzenie będę obchodziła w innym wyznaniu.
OdpowiedzUsuńO, to musi być bardzo ciekawe :)
UsuńZawsze jestem bardzo cikawa tradycji innych wyznań i jak tylko mam okazję to się wypytuję :) bo to że lubię moje tradycje, nie oznacza, że inne są złe albo niefajne, a często okazuje się, że są baaaaaardzo ineresujące :)
Dokładnie, często się okazuję, że mamy bardzo wiele wspólnego, w obchodach, w potrawach itd.
UsuńPodróżując miałam okazję być świadkiem wielu niesamowitych wydarzeń, obchodzonych w różnym wyznaniu i zawsze się zachwycam i jestem niesamowicie szczęśliwa jeśli mam okazję w nich uczestniczyć.
Też podpiszę się pod nurtem ateistycznym. Dla ludzi nie przynależących do Kościoła, Święta rzeczywiście nie są Bożym Narodzeniem i radością z nadejścia Zbawiciela, a po prostu ciepłą tradycją spotkania rodzinnego. Ateiści bez wiary w Moc Stwórczą także doceniają wartości cenione przez ludzi religijnych i to właśnie podkreślamy w tym okresie (przynajmniej w mojej rodzinie). Dzielimy się dobrem i miłością, cieszymy się wspólnym towarzystwem i jedzeniem, ba zostawiamy nawet jeden talerz pusty (ale u nas z myślą o nieobecnych). Może "brak" nam tego powodu który przyświeca ludziom wierzącym, ale z powodzeniem potrafimy ten okres przekuć na swój sposób i docenić świąteczny czas i przeżywać go także w sposób duchowy :) Ateista też człowiek. W języku polskim nie mamy świeckiej nazwy na "Boże Narodzenie" czy "Święta" dlatego Ci co świętują ten okres nazywają go tym imieniem i tyle.
OdpowiedzUsuńALeż oczywiście, szanuję was bardzo i mój post NIE JEST zarzutem w waszą stronę :) choć chyba niektórzy tak odebrali :) Szanuję zarówno inne wiary, jak i tych co wogóle nie wierzą :) Każdy ma wolny wybór :) i też nie uważam, że moje tradycje są jedyne i tylko je TRZEBA obchodzić. Ale dla mnie to święto to radość z przyjścia na świat tego Najważniejszego, Mojego Pana, a wszystko inne jest gdzieś daleko :)
UsuńDzięki Anti, za podzielenie się ze mną swoimi odczuciami :)
Wszystkiego dobrego!!!
A ja napisze tak.... Łatwo nazwać siebie ateistą, bo nie chodzi się do kościoła. Jednak ateizm to coś innego. Nie jest to przeciwieństwo bycia katolikiem. Wg słownika oznacza to, że nie wierzymy w żadnego Boga, nie wierzymy, że świat został stworzony z pomocą wyższej istoty. Wg. mnie osoba, która nazywa się ateistą to ignorant, bo naprawdę, im bardzie zgłębiam się w naukę i duchowość, im bardziej obserwuję świat, tym coraz bardziej mnie zadziwia. Widzę z dnia na dzień, jak mało wiemy o otaczającym nas świecie i świecie, które każdy z nas ma w sobie. Niemożliwym jest dla mnie wręcz, by to wszystko było dziełem przypadku i wiem, że tak nie jest, bo naprawdę wszystko WSZYSTKO zostało zaprojektowane z taką harmonią i wszystko tak idealnie do siebie pasuje i jest na swoim miejscu, że to po prostu się w głowie nie mieści. Każdy szanujący się naukowiec, który żyje pasją odkrywania nie powie ci, że nie wierzy w siłę sprawczą. Można nie chodzić do kościoła. Ja osobiście nie chodzę, bo znalazłam inną drogę. Można się denerwować na księży lub nudzić się na kazaniach. Można przyjmować to, co mówią z ambony i być dobrym człowiekiem. Można udawać świętoszka a innym wytykać wszystkie błędy. Można nie modlić się w kościele, ale modlić się w domu. Można modlić się tak, jak nas nauczyła babcia a można modlić się po swojemu. Można szukać Boga i kochać świat i nie czynić innym krzywdy. Można wierzyć w lwa Aslana z "Narnii' i nigdy się nie poddawać i być szlachetnym. Przyklejanie metek do wiary jest dla mnie czymś bezsensownym, bo jak dla mnie wszystko się łączy i pochodzi z jednego źródła - z miłości.
OdpowiedzUsuńJeśli nie obchodzisz innych kościelnych świąt i nazywasz siebie ateistą, ale w Wigilię nauczysz się kochać to tak, jakby narodził się Bóg. Więc nie widzę powodu, by ktoś miałby Ci odbierać prawo do tego, by świętować ten dzień.
Zgadzam się z Tobą w 100%, choć gdybym tak napisała o ateistach bym chyba została zlinczowana haha :P tak jest chyba wygodniej, wziąć to co jest przyjemne - jedzenie, prezenty, choinka, a resztę odrzucić, bo wymaga czegoś od nas.
UsuńJa wieżę, w sumie podobnie jak Ty, że Bóg to miłość, i jest jeden. Przyjmuje różne postacie, czasem kilka, i każda wiara ma swojego Boga, swoją Miłość i to jest sumie piękne... I to nie ma absolutnie żadnego znaczenia jaką formę Boga sobie wybierzemy :) Ja nie jestem idealnym katolikiem, nie chodzę co niedzielę do kościoła, choć modlę się codziennie. Moja modlitwa to nie tylko "wierszyk" ale również rozmowa z Bogiem :)
Dziękuję Ci bardzo za zaproszenie!
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Kasiu, to ja dziękuję, że zgodziłaś się napisać :*
UsuńDobry post.
OdpowiedzUsuńBuziaki Grochu!
Dzięki!
UsuńBuziaki i wszystkiego dobrego :)
przepięknie napisane!
OdpowiedzUsuńJestem dumną katoliczką, praktykującą i z milionem grzechów małych i dużych - w każdym razie nie świętą :) ale wierzę.
I ten magiczny czas adwentu jest dla mnie wyjątkowy. to prawda - jak kobieta w ciąży, przygotowuję się na narodziny, wiję gniazdko, ozdabiam, jestem jakby bardziej zadumana, roztargniona także...A na pasterce płaczę. I placzę jak bóbr gdy moja sześciolatka cieniutkim głosikiem śpiewa kolędę na przedszkolnych jasełkach, i kiedy w Kosciele na pasterce kilkaset ludzi grzmi "Bóg się rodzi" niemalże a'capella... To zawsze sprawia, że wzruszenie niemal odbiera mi głos...i kiedy wieczorami czytamy dzieciom wigilijne opowieści, a trzyletni Antoś mówiąc swojego "Aniołka" przed snem kończy go słowami "I pozdlawiam Jezuska malutkiego i Panu Bogu i Malyję Bozą". I nieważne czy w szafkach posprzątane,m czy 12 czy 40 potraw na stole, czy sukienka źle leży, a prezenty mało wystawne. Ważne, że jesteśmy razem, że świętujemy najpiękniejsze z Narodzin...a w tym roku wprowadzam, a raczej przywracam (mam nadzieję!) piękny zwyczaj wspólnego śpiewania kolęd w Wigilię - już całą naszą czteroosobową rodzinką przy akompaniamencie gitary mojego męża ćwiczymy wieczorami - i wiem, że to - a nie prezenty - zapamiętają nasze dzieci!
ah to tak jak i ja hahaha! Ale nikt nie jest święty!
UsuńKasia cudownie to porównała do kobiety w ciąży i dopiero po przeczytaniu tego w sumie podobnie się czuje haha :) A na samą myśl o "Bóg się rodzi" aż mam ciary na całych plecach :)
Ana to cudowne że tworzycie własne, i to tak cudne, zwyczaje i tradycje, aż normalnie się wzruszyłam... ja nie jestem abosolutnie muzykalna, jak cała moja rodzina więc wam tego bardzo zazdroszczę :)
Zawsze mnie dziwi, że ludzie wypominają ateistą świętowanie w grudniu! Przesilenie zimowe było świętowane od milionów lat, na długo przez chrześcijanami, którzy to wydarzenie zmonopolizowali. Dekorowanie choinki na początku było przez kościól krytykowane jako zwyczaj pogański. Generalnie wiele zwyczajów i tradycji chrześcijańskich ma swoje źródła w innych religiach, wierzeniach czy tradycjach. Nie przeszkadza mi jeśli któś chce wierzyć w dzieciątko Jezus, ale przeszkadza mi to że ludzie uważają, że ateiści spędzający czas z rodziną w ciepłej atmosferze to jakaś pomyłka. Ateiści to nie jakieś roboty odrzucające wszelkie wartości. Przecież rodzina, miłość, przyjaźń to rzeczy ważne nie tylko dla każdego katolika, ale dla (prawie) każdego człowieka! Tu gdzie mieszkam mam niesamowitą mieszankę kulturową - ludzie z Europy, z Azji, wysp pacyficznych i każdy na swój sposób świętuje ten okres, mieszają się tradycje i nie jest tak, że ktoś ma monopol w świętowaniu. Dla mnie święta to właśnie czas na spotkanie przy świątecznym stole, wśród ludzi którzy wiele dla mnie znaczą i obdarowywanie ich upominkiem. A jak ktoś wyżej zauważył - w języku polskim brakuje innego określenia niż Boże Narodzenie podobnie jest z angielskim 'Christmas' chociaż tutaj często jest zastępowane słówkiem 'holiday' czyli mamy "holiday season, holiday celebrations'
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak- Wesołych Swiąt wszystkim życzę!
Oczywiście, ale powód naszego świętowania to narodziny Jezusa, a to jaką formę to przyjmuje to jest inna sprawa i to jest otoczka. A Żywe drzewko w domu rzeczywiście kiedyś było tradycją pogańską, ale jest przyjęte jako symbol Chrystusa - źródła życia. I nie chcę być źle zrozumiana (a tak się chyba stało), nie mam nic przeciwko temu aby ateiści spędzali czas w rodzinie itd, ale jest dla mnie troszkę dziwne gdy ateista mówi: obchodze Święto Bożego Narodzenia. Mówcie przynajmniej "Święta". Ja osobiście nie potrzebuję świat do spotkania z rodziną :)
UsuńWszystkiego dobrego i dzięki za podzielenie się swoim zdaniem :)
Marto, wyjęłaś mi to z ust! podpisuję się obiema łapkami pod tym co napisałaś :)
UsuńPiękny post!! Z roku na rok coraz bardziej oddalamy się od istoty Bożego Narodzenia, całe zamieszanie, blogi, facebook, pierniczki, kolorowy lukier i jarmarczek! Czasem nadziwić się nie mogę. A w Holandii to już w ogóle, podejrzewam, że wiele ludzi zupełnie nie wie skąd wzięło się Boże Narodzenie, co oznacza.. Tu nie ma Wigili, jest jakaś tam rodzinna kolacja (raczej obiad), bez specjalnych potraw. Specjały na święta nazywają się w marketach 'De Luxe' i opakowane są w bardziej złotawe papierki, masło i serk żółty w kształcie choinki :) Ot, takie święta, światełka i dwa dni wolnego od pracy. Mikołajki są zdecydowanie ważniejsze dla Holendrów niż Boże Narodzenie. Cieszę się, że jestem katoliczką i mogę w pełni obchodzić te Święta.. I oczywiście nie bronię niewierzącym, aczkolwiek czasem zastanawiam się po co? Ja nie obchodzę świąt muzułmańskich, nie świętuje też świąt holenderskich.. Dla tradycji? I dla tradycji też wiele par bierze ślub kościelny, potem chrzci dzieci... Tak sobie myślę...
OdpowiedzUsuńJejciu jak to musi być smutno bez wigilii... I właśnie smutne jest to, że komuś nie chce się iść w święto do kościoła, więc powie że jest ateistą, ale garściami bierze wszystke inne przyjemne tradycje...
UsuńDzięki, za podzielenie się ze mną swoimi dygresjami :) zgadzam się z nimi :)
Wszystkiego dobrego i Wesołych Świąt! :)
I są posty, które wśród pierników, choinek i dekoracji lśnią jak diament.
OdpowiedzUsuńCzytasz i zastanawiasz się. Zatrzymujesz. Myślisz.
Nic więcej nie potrzeba nam przed Bożym Narodzeniem jak chwili namysłu nad tym, w co lub kogo wierzymy.
dzięki za tak piękne słowa :)
Usuńsamam mam bardzo dużo przemyśleń, chciałam też "zmusić" innych by na chwilę się zatrzymali :)
Wszystkiego dobrego i Wsołych Świąt :)
Kaśka, jak zwykle pieknie!:)) dzięki za ten wpis, obu Paniom!
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) Kasia cudnie pisze!
Usuńw tym roku , miał być nasz ślub tuż przed świętami musieliśmy odwołać, zmarł tata mojego niedoszłego męża i ukochana siostra mojego taty- oboje nagle... Ból rozrywa nam serca a pustka zamienia się w bolesną próżnie. Oba pogrzeby przed wigilijnym dniem. Nie mam choinki, lampki mnie nie cieszą, nie mam siły kupować prezentów. Chodzę na roraty , cicho łzy mi ciekną po policzkach po ciemku nikt nie widzi i słyszy mnie tylko Pan Bóg. Staramy się jakoś funkcjonować ale nie jest to łatwe. Dziękuję za link, na pewno odwiedzę tego bloga. ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko ;*
Kropeczko! tulę Cię mocno! to co chciałabym Ci napisać, napisałam w mailu (daj znać jeśli go nie dostaniesz), bo nie chciałam tego publikować publicznie :) ściskam CIę :*
Usuńdziękuję, przeczytałam, odpisałam ;*
UsuńDziękuję, Wasze słowa sprawiły, że zatrzymałam się na chwilę. Można powiedzieć, że grudzień "przeleciał" mi przez palce. Najwyższy czas zwolnić. Dziękuję raz jeszcze:)
OdpowiedzUsuńNie ma za co:) o to mi chodziło:) jeśli choć jedna osoba (a myślę, że było ich więcej) się zatrzyma po napisaniu tych słów, to warto było :)
UsuńWeroniko, ależ mnie zbudowałaś tym postem! Aż mam ochotę Cię uściskać, choć przecież się nawet nie znamy :) To, co napisałaś to dokładnie to, co chodzi mi po głowie. Jak dobrze wiedzieć, że nie jest się samym w tym duchowym świętowaniu Bożego Narodzenia. My w tym roku spędzamy wigilię w moim rodzinnym domu i u nas wypada kolej na przygotowanie kameralnej 27-osobowej wigilii dla najbliższej rodziny ;) Jest ciekawie, bo mój 16-miesięczny Kubuś uważa bombki na choince za najlepsze piłeczki do rzucania. Ale strasznie się cieszę, że możemy już razem z nim (bardzo kumatym i świadomym) spędzać te Święta. Pozdrawiam, również dumna katoliczka Gu :)
OdpowiedzUsuńOh, ty też podniosłaś mnie na duchu, że nie jestem sama z takim myśleniem :) nawet wczoraj, pierwszy dzień świąt, ksiądz poruszył ten temat... że teraz tylko sklepy i wielkie napisy "merry christmas" sę liczą dla ludzi... i zapominają o co w tym wszystkim chodzi... Biziaki Gu i jeszcze, Wesołych Świąt :) w takim gronie za pewne były :)
Usuń